
Co można samemu zrobić, by nie chorować nie tylko na oczy – odpowiada dr Agata Plech
Co można samemu zrobić, by nie chorować nie tylko na oczy – odpowiada dr Agata Plech
Nie wszystko w naszym zdrowiu da się naprawić, ale wielu szkód możemy uniknąć, gdy zadziałamy w odpowiedni sposób w stosownym czasie. Ile jesteśmy w stanie od siebie dać, zainwestować, aby czekała na nas świetlana przyszłość pozbawiona trosk i złych diagnoz? Może zacznijmy od pożywnej książki o wdzięcznym tytule „Okiem szeroko otwartym na zdrowie” autorstwa dr n. med. Agaty Plech, która założyła stowarzyszenie „Przejrzyj Na Oczy”, aby wyedukować pacjentów do tego stopnia, aby nie musieli leczyć się w jej gabinecie. Co jednak oznacza prawdziwa dbałość o własne zdrowie?
Żaneta Geltz: Z natury jesteśmy strachliwi i gdybyśmy mieli dowiedzieć się o czymś złym, to często wolimy nie zrobić nic. Jak pokonać ten strach? Jaki jest najlepszy argument, by stanąć twarzą w twarz z naszym faktycznym zdrowiem?
dr n. med. Agata Plech: O tak, to prawda, że strach potrafi nas silnie zablokować, powstrzymać przed działaniem, które mogłoby wnieść wiedzę na temat swojego stanu zdrowia. Znam takie przykłady z najbliższego otoczenia, ba, sama czasami, w niepokojącej sytuacji odczuwam taki skurcz w brzuchu i lęk – cóż to może być. U mnie trwa to chwilę, ale świadomość, że najgorsza prawda jest lepsza od niewiedzy zwycięża, zwłaszcza, że towarzyszy temu uczuciu nadzieja i wiara, że przecież jestem zdrowa, a objawy mogą świadczyć o zupełnie błahej przyczynie oraz – że wiedząc – „kupuję sobie czas”.
Mam w pamięci przykłady osób, które zwlekały z podjęciem działań bojąc się rozpoznania. Przeczuwały, że może być ono niepomyślne i zwodziły same siebie przekonując, że to nie to i w efekcie przegrały walkę o życie, stając do niej po prostu zbyt późno.
Jak pokonać strach przed poznaniem prawdy na temat swojego zdrowia?
Najlepiej pokonamy lęk rozmawiając z kimś komu ufamy i niekoniecznie tym, kto nas wesprze i powie bezrefleksyjnie – rób jak chcesz, to twoja decyzja. Rozmawiajmy z kimś, kto z dystansu i racjonalnie pomoże nam wyważyć wszystkie za i przeciw tej decyzji o tym, by poznać prawdę i zyskać wiedzę, która może uratować nam zdrowie i nierzadko życie. Jeśli dodatkowo zyskamy zapewnienie, że ktoś będzie nam towarzyszył fizycznie ,czy psychicznie w tej podróży, bez względu na rozpoznanie, to jesteśmy na najlepszej drodze do poradzenia się z tą i z każdą sytuacją.
Ż.G.: Myślę, że każdy z nas wolałby poświęcić nogę, rękę czy nawet pierś, ale trudno nam sobie wyobrazić, że stracimy widzenie nawet w jednym oku. Jak wysokie jest niebezpieczeństwo utraty wzroku? Jaki procent osób spotyka taka sytuacja?
A.P.: W Polsce żyje ponad 1,8 miliona osób słabowidzących i niewidomych, to ponad 4,7% populacji. Dużo prawda? W tym, osób z całkowitą utratą wzroku, jest 42 tysiące, co stanowi 0,11%. Szacując niebezpieczeństwo utraty wzroku musimy oddzielić przyczyny, na które nie mamy wpływu, zwłaszcza te genetyczne i tutaj odsetek przypadków jest naprawdę niewielki, od tych spowodowanych urazami i chorobami narządu wzroku, nabytymi w ciągu życia. W takich przypadkach, przynajmniej częściowo mamy wpływ, choć często nieuświadomiony, na to czy one wystąpią. Oczywiście nie sposób uniknąć wszystkich urazów głowy czy oczu, ale już wykonywanie pracy niezgodnej z zasadami BHP, bez odpowiedniej ochrony dla oczu zależy wyłącznie od nas samych. Podobnie jest z chorobami.
Jeśli mamy świadomość, że chorujemy, to warto tę chorobę leczyć. Rzeczywistość jednak w Polsce jest taka, że 1/3 osób nigdy nie była u okulisty! Trudno więc wiedzieć co nam dolega i leczyć choroby potencjalnie grożące ślepotą, takie jak jaskra czy zwyrodnienie siatkówki. Nie sposób nie wspomnieć też o skutkach chorób cywilizacyjnych takich jak cukrzyca, miażdżyca ,czy nadciśnienie a zależnych od naszego stylu życia, zwłaszcza diety i aktywności fizycznej.
Ż.G.: Jakie są najbardziej niepokojące symptomy, że z naszymi oczami dzieje się coś, co zapowiada którąś z najczęstszych chorób?
A.P.: Każda z chorób ma swoje szczególne cechy
Patrząc jednak zbiorczo najczęstsze niepokojące symptomy to:
Ż.G.: Co stanowiło inspirację do napisania drugiej edycji książki „Przejrzyj Na Oczy”, czyli „Okiem Szeroko Otwartym Na Zdrowie”?
A.P.: Książka „Przejrzyj Na Oczy, czyli jak żyć, aby długo cieszyć się świetnym wzrokiem”, która napisałam przed 2 laty, była dla mnie tak naprawdę początkiem przygody związanej z profilaktyką zdrowotną, dosłownie otworzyła mi oczy na wiedzę, której do tej pory nie studiowałam a dotyczącej różnych aspektów holistycznego spojrzenia na zdrowie z ogóle.
Po dwóch latach wiedziałam jeszcze więcej i patrzyłam znacznie „szerzej”. Chciałam się tym podzielić zarówno z moimi dotychczasowymi Czytelnikami, ale również z moimi Pacjentami.
Drugim powodem była pandemia COVID-19 i zmiany jakie obserwowałam u pacjentów, zarówno te związane z epidemią krótkowzroczności, z którą ciężko już nam będzie sobie poradzić, jak i te, które wyrażały się gorszą odpornością psychiczną, skargami na siedzący tryb życia i jego skutki w narządzie ruchu i w… przybieraniu na wadze.
Zastanawiałam się jakie skutki samej pandemii będziemy obserwowali za kilka lat. Których aspektów zdrowia będą one dotyczyć? Rozmawiałam na ten temat z wieloma osobami i efekt tych rozmów jest zawarty w książce „Okiem Szeroko Otwartym Na Zdrowie”, gdyż zechcieli udzielić mi odpowiedzi na pytania, które pojawiały się w trakcie moich rozważań.
Nie będę zdradzać szczegółów rozmów jakie przeprowadziłam, w moim odczuciu są one jednak kompleksowym spojrzeniem na zdrowie człowieka „w obliczu nowych wyzwań”, a takim jest czas pandemii i po pandemii. Jest ona także szukaniem sposobów na to, w jaki sposób sobie z tym wszystkim poradzić.
Ż.G.: Jaka jest wiadomość w butelce zaszyta między wierszami książki?
A.P.: Gdybym mogła przenieść się do kadru filmu Stowarzyszenie Umarłych Poetów, to nachyliłabym się nad każdą czytającą osobą i szeptała jej do ucha powtarzając: „Nie, nie „carpe diem”, ale „masz wpływ”. Wszyscy mamy wpływ! Wpływ na nasze zdrowie. Tylko my mamy!
Ż.G.: Czy możemy zrobić coś w celu ratowania oczu naszych dzieci? Co znajdzie w książce zatroskany rodzic?
A.P.: Możemy zrobić naprawdę wiele dla zdrowia oczu swoich dzieci. W książce są na to konkretne przykłady i zawarłam w niej swoje wskazówki. Po pierwsze: badajmy profilaktycznie nasze pociechy, najpóźniej w 1, 3 i 6 roku życia. Po drugie: zadbajmy o ich prawidłowe żywienie i budowanie nawyków żywieniowych, które będą im towarzyszyć przez całe życie. To absolutna podstawa zdrowego ciała i ducha. Po trzecie: pamiętajmy, że własnym przykładem pokazujemy im to czy aktywność fizyczna ma miejsce w naszym życiu i jak to przekłada się na naszą sprawność i zdrowie. To tylko trzy przykłady składników dbałości o służący nam i dzieciom styl życia.
W książce piszę również o wadach wzroku. Wspominam o epidemii krótkowzroczności, która rozwija się na naszych oczach i, przynajmniej częściowo, nasilana jest przez nadmierną pracę wzrokową z bliska, a więc np. naukę zdalną i naukę przed komputerem, smartfonem itp.
Najważniejszym sposobem na wspieranie dzieci i na zapobieganie narastaniu tej właśnie wady wzroku jest wprowadzenie do życia zasad higieny pracy wzrokowej, a zwłaszcza ograniczenia, czyli przerywania pracy wzrokowej z bliska. Jednym ze sposobów jest stosowanie złotej zasady opisanej w skrócie: 20:20:20, a mówiącej o tym, by co 20 minut przez co najmniej 20 sekund patrzeć na obiekty oddalone od naszych oczu o co najmniej 20 stóp (około 6 metrów). Tego da się nauczyć i naprawdę działa.
Ż.G.: Czy wino jest tak samo szkodliwe dla zdrowia naszych oczu, jak nagminnie spożywana przez Polaków wódka? Czy został nam już tylko sok z cytryny?
A.P.: Ależ celebrowanie chwil jest cudowne, a każda przesada w samoograniczaniu, w moim odczuciu, jest niekonieczna. Jeśli robimy coś okazjonalnie, na przykład spożywamy wino (alkohol) w częstotliwościach i ilościach, powiedzmy: przyzwoitych, to ich szkodliwość jest ograniczona. Najlepiej wybierajmy czerwone wino wytrawne. Przede wszystkim z tego powodu, że w takim winie, tak jak i w skórce z czerwonych winogron, z których jest wytwarzane, znajduje się resweratrol, czyli naturalny antyoksydant – substancja przeciwdziałająca szkodliwemu wpływowi wolnych rodników na komórki i tkanki. Resweratrol ma naprawdę szerokie działanie, przeciwwirusowe, przeciwgrzybicze, przeciwbakteryjne, przeciwzapalne, a także przeciwmiażdżycowe poprzez hamowanie narastania płytek miażdżycowych oraz antyagregacyjnie na płytki krwi. Poprzez pobudzanie produkcji tlenku azotu – rozszerza naczynia krwionośne zabezpieczając tkanki przed niedokrwieniem.
W efekcie tych ostatnich działań polecany jest na przykład w profilaktyce wysiękowej postaci zwyrodnienia siatkówki związanego z wiekiem (AMD). Oczywiście nie należy przesadzać z ilością wypijanego czerwonego wina, gdyż, jak każdy alkohol w nadmiarze, może wpłynąć niekorzystnie (choć nie przez resweratrol) na wiele układów ludzkiego organizmu. O tym też piszę w książce.
Ż.G.: Co możemy osiągnąć dzięki zamianie złych nawyków na korzystne i dzięki poradom w książce? W końcu jesteśmy kowalami swojego losu.
A.P.: Tak, jesteśmy kowalami swojego losu, choć nieczęsto mamy tego świadomość. Myślę, że poprzez wzięcie odpowiedzialności za swoje zdrowie i pracę z nawykami możemy osiągnąć naprawdę wiele. Nie każdemu zagwarantuje to 120-letnie życie w zdrowym ciele i umyśle, to zależy jeszcze o innych czynników: genetycznych, środowiskowych i związanych ze sprawnością systemu ochrony zdrowia, ale na pewno może poprawić sprawność fizyczną i psychiczną. Co to znaczy? Powiem tak: w szkole podstawowej zwolniona byłam z zajęć w-f , miałam nadwagę. Po urodzeniu dziecka cierpiałam na przewlekłe bóle kręgosłupa lędźwiowego a okresowo, w długotrwałych sytuacjach stresowych, zmuszona byłam przyjmować leki umiarawiające moje serce. Dziś, po wprowadzeniu kilku nawyków do mojego życia, choć oczywiście trochę jest jeszcze do zrobienia, wraz ze świadomością tego co mi służy a co szkodzi, nie dokucza mi żadna z wyżej wymienionych dolegliwości!
To według mnie najlepsza rekomendacja służąca zmianie nawyków. Dziś mam energię do życia i działania, moje ciało jest sprawne, nie przyjmuję żadnych leków, a co najważniejsze… wiem jak mogę sobie pomóc, by uzyskać balans w moim życiu.
Ż.G.: Połączenie ajurwedy i oczu nie wydaje się oczywiste, skąd ten wątek medycyny Wschodu?
A.P: Stąd, że ona tak dobrze koresponduje z tym co powiedziałam o szukaniu balansu. Ajurweda poza tym, że jest pramatką medycyny, jest nauką o życiu, a więc o tych aspektach, które sprawiają, że życie jest w jak najlepszej kondycji, a więc zarówno ciało, jak i duch są w jak najlepszej kondycji.
Oczy nie są oderwaną częścią tego układu. Studiując ajurwedę pod okiem Marii Nowak-Szabat z agni-ajurweda.pl przyglądałam się także różnym aspektom tej wiedzy i z racji wykonywanego zawodu naturalnie zwracałam uwagę na narząd wzroku, na to co ajurweda ma w tym przypadku do zaoferowania. Nie leczę oczu ajurwedą. Pragnę jednak, by dzięki uzyskanej wiedzy mniej było schorzeń tego narządu, by umieć bilansować się zawczasu, zanim wystąpi jakieś schorzenie, bo przecież „mamy wpływ”.
Ż.G.: Jak się wkomponowuje ajurweda w medycynę akademicką? Czy da się to połączyć?
A.P.: Dla mnie oba nurty medycyny są komplementarne, uzupełniają się. Jedna, w zakresie w jakim ją poznałam, skierowana jest na zdrowie, druga, akademicka na leczenie chorób, czyli przywracanie zdrowia. Czasami różnią się tylko nazewnictwem i wtedy próbuję sobie przełożyć wiedzę z jednej na drugą. Na przykład ajurwedyjskie prakriti to nic innego jak genetyka. Czasami ajurweda daje mi narzędzia do tego jakie wskazówki profilaktyczne dać pacjentowi, czasami, przyznam to szczerze – nie wystarcza, gdyż zakres mojej wiedzy w tej dziedzinie nie obejmuje leczenia a tylko zapobieganie chorobom.
Na pewno różnią się „szybkością reakcji”. W klasycznej medycynie akademickiej, gdy pacjent przychodzi do lekarza, to oczekuje prostego rozwiązania: boli – proszę o tabletkę – ma pomóc. W ajurwedzie osiągnięcie takiego wyniku wymaga czasu i wielokrotnie zaangażowania osoby zainteresowanej. To trwa, ale i przynosi trwały efekt, bo działa na przyczynę dolegliwości, a nie na ostatni jej wyraz. Pomyślmy sami, ile razy pacjent kardiologiczny albo z cukrzycą słyszy, że ma zmienić nawyki żywieniowe i rzeczywiście coś z tym długofalowo robi? W ajurwedzie to podstawa, bez tego nie ma leczenia.
Ż.G.: Na koniec zapytam o stres, czy szkodzi naszym oczom. Co nam czyni utrata cierpliwości lub sytuacja, która nas zestresuje? Czy można stwierdzić, że stres nam się nie opłaca?
A.P.: Po pierwsze, reakcja na stres opłaca się w wymiarze krótkofalowym, jest naturalną reakcją obronną organizmu wyuczoną na drodze ewolucji. O szczegółach również można przeczytać w książce Okiem Szeroko Otwartym Na Zdrowie. W obecnych czasach stres zmienił jednak charakter i towarzyszy nam przewlekle. Prześledźmy co może się wydarzyć w wyniku stresu. Przede wszystkim w stresie centralizuje się krążenie dostarczając krew do mięśni (obrona lub ucieczka), a nie do mózgu (!), czy do układu trawienia i dystalnych części kończyn (efektem są zimne stopy i dłonie). Wskutek takiej sytuacji ukrwienie oczu (jako „wypustka” mózgu) może być niewystarczające, a wchłanianie składników pokarmowych i ruchy robaczkowe, konieczne do trawienia pokarmów, osłabione.
Po drugie, stres poprzez działające hormony podnosi ciśnienie krwi doprowadzając do nadciśnienia tętniczego. To skutkuje zwężeniem drobnych naczyń krwionośnych w obrębie wielu tkanek (np. oczu) i niedokrwieniem, niedotlenieniem ich struktur (przede wszystkim siatkówki). To co obserwujemy w gabinetach okulistycznych, a co ma związek ze stresem, to po pierwsze ostre problemy z krążeniem: zatory i zamknięcia tętnic, zakrzepy żylne, a w obrębie siatkówki nieszczelności naczyń lub rozwijające się/nasilające się zwyrodnienie.

dr n. med. Agata Plech
Lubię ten stan, gdy wszystko jest możliwe i nie ma ograniczeń – zdrowie dopisuje, ciało nie zgłasza żadnych dolegliwości, myśli płyną bez natręctw i stresu a widzenie nie sprawia problemu.
Chciałabym, by stan ten trwał niezmiennie jak najdłużej bez względu na wiek. Może dlatego wybrałam okulistykę jako swój zawód, gdyż doświadczam takich momentów, które uskrzydlają: pacjent, który nie widział, po operacji zaćmy przegląda na oczy. To ogromna satysfakcja dla mnie a dla pacjenta wielka radość. Nie zawsze jednak tak jest i jako ludzie, z biegiem lat, borykamy się z wieloma problemami zdrowotnymi, czasami z ciężkimi i śmiertelnymi chorobami.
Nie każdy z nas uświadamia sobie, że ma wpływ na swoje zdrowie. Dla niektórych to puste słowa. A jednak jest to fakt. To jak żyjemy w 50% sprzyja naszemu zdrowiu lub naszym chorobom, nie wyłącza to narządu wzroku, ale obejmuje każdą komórkę i każdy układ organizmu.
Jestem specjalistą chorób oczu, Ordynatorem Oddziału Okulistycznego i właścicielką Centrum Medycznego BESKIDMED. Od kilku lat ogromny nacisk kładę na profilaktykę zdrowotną, prowadzę akcje profilaktyczne, edukacyjne, napisałam książkę Przejrzyj Na oczy, czyli jak żyć by długo cieszyć się świetnym wzrokiem. Robię to, bo wierzę, że dzięki upowszechnianiu takiej wiedzy każdy z nas może być zdrowszy i czuć się dobrze, zarówno fizycznie jak i psychicznie. Tym razem przyszła pora, by spojrzeć na zdrowie jeszcze szerzej, gdyż oko to fragment całości, którą jesteśmy – spójrzmy więc szeroko otwartym okiem na zdrowie.
Książka „Okiem szeroko otwartym na zdrowie, w obliczu nowych wyzwań” jest dla Ciebie jeśli:
-spędzasz długie godziny przed komputerem i czujesz, że Twój wzrok się pogarsza
-Twoje dziecko uczy się zdalnie i obserwujesz, że nie tylko ma zmęczone oczy, ale coraz bardziej brak mu chęci do zwyczajnych kontaktów z rówieśnikami,
-Twoi rodzice przewlekle chorują na oczy ,a Ty nie chcesz iść w ich ślady
-nie wiesz co jeść, by tak naprawdę Ci służyło, jakie wybierać produkty
-ciekawi Cię czym jest ajurweda i czy może Ci być pomocna w Twoich dolegliwościach
– gorąco pragniesz nowego stylu życia i przeciwstawić się stresowi i innym następstwom pandemii

czyli o tym co można samemu zrobić, by nie chorować (nie tylko na oczy), nawet jeśli świat wokół nas temu nie sprzyja.
Cena: 69zł 49zł
https://przejrzyjnaoczy.pl/ksiazka-okiem-szeroko-otwartym-na-zdrowie/
W książce znajdziesz odpowiedzi na to:
-czemu tak trudno jest zbudować nawyki, które służą zdrowiu
-jak skutecznie to zrobić stosując model coachingowy
-masz wpływ na najczęstsze choroby oczu
-od czego zależy widzenie
-czy dorośli mogą widzieć lepiej
-czym „nakarmić” swoje oczy

Trzeba dbać o swoje oczy od maleńkości, od młodości. Jedząc to co pomaga oczom, unikając tego co szkodzi. Prowadząc tzw. zdrowy także dla oczu styl życia, korzystając z oczu rozważnie, umiejętnie, oszczędnie by wystarczyły do samego końca. Kto czyta nie błądzi! Kto przeczyta tę książkę zobaczy na własne oczy, że można i trzeba od młodych lat dbać o wzrok i słuchać okulistów.
Szkoda, że Pani Dr Agata Plech dopiero teraz napisała tę książkę. Ona powinna być dostępna wiele lat temu!
Kup, przeczytaj, nie spóźnij się, zachowaj dobry wzrok od młodości po kres horyzontu zdarzeń.
dr n. med. Mirosław Mastej, mastej.pl
Dziennikarka specjalizująca się w badaniu związku pomiędzy występowaniem zjawiska alergii i ekologią w codziennym życiu. Pisze o edukacji, zrównoważonym rozwoju, roli szczęścia w życiu człowieka, o dobrostanie zwierząt, permakulturze i wpływie organicznego stylu życia na zdrowie obecnych i przyszłych pokoleń.